Czemu Ty mi to robisz, Piotruś? Czemu wracasz, jak bumerang, a ja nie umiem powiedzieć nie.
Jak zwykle, telefon i pytanie.
-Co robisz?
-Nic, palę papierosa.
-Przypomnij mi swój adres.
-Po co?
-Bo będę za 20 minut.
Kiedy stanął w drzwiach, nie miałam ani odrobiny wątpliwości. Pocałowałam go i sprawnie zsunęłam z siebie szlafroczek. Poczułam te mocne dłonie, te ramiona, które nie znoszą sprzeciwu. Najpierw delikatnie wplecione we włosy palce, zaciskają się i zmuszają do uległości. Stęskniłeś się, Kochanie. Twoja niecierpliwość jest najpiękniejszym komplementem. Odwracasz mnie i kładziesz na stole. Dłonią chwytasz mój kark i przyciskasz moją twarz do zimnego drewna. Czuję, jak drżą mi nogi, kiedy uderzasz mnie w uda, rozkazując, żebym rozsunęła nogi. Dźwięk rozpinanego suwaka niemal odbiera mi dech. Tak, ja też tęskniłam. Wkładasz mi swoje dwa palce do ust.
-Pośliń, bo będzie bolało.
Informujesz z niezachwianą pewnością, niemal z troskliwością. Wciskasz mi palce głęboko w usta. Kiedy wsuwasz je między moje nogi, czuję pierwszą gorącą falę, biegnącą od podbrzusza aż po głowę. Dłonią chwytasz moje biodro i wreszcie Cię czuję. Chcę krzyknąć, kiedy wchodzisz we mnie głęboko, przyciskając mnie do siebie brutalnie i długo. Puszczasz mój kark i obydwiema rękami wyginasz moje pośladki, żeby poczuła Cię jeszcze mocniej. A teraz szybko, intensywnie. Zaciskam powieki i krzyczę. I nagle, puszczasz mnie. Podnosisz mnie i słodko całujesz.
-Cześć Kochanie. -mówisz, patrząc mi oczy
-Cześć.-odpowiadam, próbując ustać na nogach.
Potem bierzemy wspólną kąpiel i rozmawiamy. Skąd ta odmiana, Piotruś? Od kiedy my się przyjaźnimy? Żona, która dawać ci przestała lata temu, teraz zarzuciła również rozmowy?
Nadzy, ułożeni na kanapie, rozmawiamy i spożywamy napoje wyskokowe przez parę godzin, swobodnie przeplatając to wilgotnymi wargami błądzącymi od ust, przez sutki aż do palców u stóp. O dziwo, jest rozkosznie. To przyjemne, kiedy okazuje się, że umiesz wywołać nie tylko jęk rozkoszy ale i szczery śmiech. Rzadko spotykam mężczyzn, którzy opanowali technikę wywoływania obydwu dźwięków. W końcu staczamy się na podłogę a Ty odkrywasz nas w lustrze.
Ach, wzrokowcy, jakie to proste, byście oszaleli.
Bierze mnie w każdy możliwy sposób, wciąż brutalnie i ostro. Patrzy na swój triumf, kiedy wchodzi we mnie mocno trzymając mnie za włosy i wyginając moją szyję tak, żebym musiała na niego patrzeć. Mrużę oczy od świdrującego bólu, rozkoszy wybuchającej we mnie, kiedy jego biodra dociskają się do moich pośladków. Niemal odlatuję a on za każdym razem, kiedy to widzi, daje mi bolesnego klapsa. Ból sprowadza mnie na ziemię. W końcu rzuca mnie plecami na podłogę i przygniata swoim ciałem. Nie wyrwę się. Pokornie poddaję się jego gwałtownym pieszczotom. Jego gorącym wargom, które niemal miażdżą moje. Jego szorstkim palcom, które zaciskają się na moich sutkach.
-Teraz będzie bolało-szepcze i ściska je bardzo mocno, szarpię się.
-Nie dasz mi rady, więc bądź grzeczna.
Wbijam się w jego usta, gryzę wargi. Łapie stanowczą dłonią moją szyję i zabiera na chwilę oddech. Kiedy puszcza, wchodzi we mnie głębiej. Szaleję z rozkoszy, kiedy krew uderza do głowy. Dochodzę ze łzami w oczach. Chwilę później, jego przeciągłe westchnięcie tuż obok mojego ucha, informuje mnie, że czekał na mnie.
Brutal gentleman-urzekające.
Opada na mnie i leżymy tak parę minut. Wykończeni, zlani potem, syci siebie. Potem jeszcze słodki pocałunek i odpalamy papierosy. Kładę głowę na jego idealnej klatce piersiowej i zarzucam na niego udo. Rozmawiamy do rana. Usypiam w końcu wtulona w niego.
Rano jeszcze szybki numerek na pożegnanie i Piotruś znika tak samo szybko, jak się pojawił. Pytam, kiedy znów zawita do Miasta.
-Nie wiem, Lulu. Zadzwonię.
Nigdy nie zwracałeś się do mnie po imieniu. Nie rozmawiałeś ze mną godzinami. Nie dbałeś tak o mnie. Przez moment nie wiedziałam, o co mi chodzi, ale chodziło mi o to, bardzo mocno. Potem sobie przypomniałam, że gdyby nie to, że jesteś bawidamkiem bez umiaru w konsumpcji wszystkiego, co daje kopa, zdradzającym żonę, która czeka z dwójką dzieciaków; byłbyś idealny.
W tej jednak sytuacji, idź już.