czwartek, 30 września 2010

Słone przypadki przy abordażu

Przedstawienie trwa. Pracuje przy nim mnóstwo osób. Jeździmy od hotelu do hotelu i bulwersujemy obsługę dzikimi imprezami, swobodnymi obyczajami, morzem wypitego alkoholu i wcześniutkim wstawaniem. Nierzadko rano do pracy idą osobniki w stanie ewidentnie wskazującym na spożycie po przespanych 2-3 godzinach. Taka branża.
W tym tygodniu znów przenieśliśmy się do eleganckiego hotelu. Tym razem mieszkamy w jakimś nieprzyzwoicie zabytkowym pałacu przerobionym na luksus i wyrafinowanie. Sztućce w ilości hurtowej przy każdym talerzu, serwetkowe origami w łabądki i fortepiany w salach balowych. Do takich miejsc pasują słowa kandelabr i blichtr. A my, piraci, dokonaliśmy abordażu na to urocze miejsce.
Na szczęście, hotel wyposażony jest w takie umilacze imprez, jak sauna i jacuzzi. Wczoraj odbyła się tam kolejna z cyklu hulanek. Morze wódki, piwa i wina, panie i panowie saute, ponieważ nikt nie zabrał strojów kąpielowych. A może to tylko pretekst, żeby zaprezentować swoje muskuły i biusty w atmosferze lekkiej orgii. Mój Piotruś Pan oczywiście również uczestniczył w zabawach. Nasz mały romansik trwa sobie w najlepsze. Wieczorami spotykamy się w jakimś ustronnym miejscu, żeby oddawać się cielesnym uciechom. Wczoraj jednak przeszliśmy sami siebie.

Zaczęliśmy nieco wcześniej w saunie. Jakież to filmowe. Parę metrów dalej, w jacuzzi, panie i panowie szukają dna licznych butelek a my układamy się na rozgrzanych ławeczkach i sobie nawzajem. Seks w saunie jest okrutnie męczący ale i wyjątkowo ciekawy. Na chwilę wszystko zwalnia. Układam się na rozgrzanej, drewnianej ławeczce. Czuję, jak moje ciało pokrywa się warstwą słonawego potu. Piotruś całuje mnie głęboko w usta i zaczyna powoli schodzić coraz niżej. Ociera się swoim kilkudniowym zarostem o moją wilgotną szyję. Zaczyna ssać moje sutki, lekko je podgryzać. Oblizując usta czuję coraz wyraźniejszy smak soli. Jak przystało na zaprawionego w bojach casanovę, Piotruś układa się między moimi udami. Wyginam się w spazmie. Po chwili pieszczot, układam się na skraju ławeczki, żeby Piotruś mógł klęknąć przede mną i w końcu we mnie wejść. Oddychamy coraz ciężej, temperatura rośnie, śliscy od potu splatamy nasze ciała. Patrzę mu przez chwilę w oczy, głęboko, ściągam jego wzrok swoim. Niech zobaczy co się ze mną dzieje. Uwielbiam te spojrzenia. Na moment oczy otwierają się bardzo szeroko, żeby po chwili zmrużyć się od dreszczu, który biegnie od podbrzusza do karku i z powrotem. Jest bardzo gorąco.
Po pierwszej rundzie, idziemy pod prysznic. Zimna woda na rozgrzanej skórze otrzeźwia i natychmiast znów popycha mnie w jego ramiona. Czas na odrobinę czułości. Całuję go, woda spływa nam po twarzach, wlewa się do ust, które coraz zachłanniej przywierają do siebie. Teraz mogę się odwdzięczyć. Klękam więc przed nim i biorę go do ust. Przez chwilę jeszcze trzyma mnie delikatnie, ale kiedy opiera się w końcu o ścianę i wzdycha ciężko, wiem, że to czułości się skończyły. Kończy w moich ustach po czym osuwa się na podłogę. Całuje mnie słodko, z niemal dziecięcą wdzięcznością. Szepcze, że to nie koniec na dziś. Następnie każde z nas otula się ręcznikiem i z niewinnymi minami wracamy do towarzystwa. Pyszna przystawka.

Towarzystwo posiedziało jeszcze dwie godziny. Wypiliśmy jeszcze kilka drinków delektując się chwilą w wielkim jacuzzi i rzucając sobie co pewien czas łakome i zawadiackie spojrzenia. W jacuzzi zmieściło się w sumie około 8 osób i ten tłum na około tylko podgrzewał atmosferę. Przypadkowe muśnięcia pod wodą rozbudzały apetyt. Ja i Piotruś cierpliwie doczekaliśmy, żeby imprezowicze przenieśli się w końcu do jednego z pokoi. Nie ma co ukrywać, że użyliśmy nieco siły zawoalowanej perswazji. Do tej pory, tylko parę osób z ekipy zna naszą małą tajemnicę, więc otwarcie ich wygonić nie mogliśmy. Ktoś musi, żeby w przypadku jakiejś nagłej potrzeby, zadbać o nasze alibi. Rzuciliśmy się na siebie, kiedy tylko usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi za ostatnim gościem.
Najpierw Piotruś, swoim wyśmienitym zwyczajem, zajął się mną. Ale za to jak! Zanurzył się cały w buzującej wodzie i zrobił użytek ze swojego sprawnego języka i zręcznych palców. Wynurzał się co dwie minuty, żeby nabrać powietrza, pocałować mnie i znów nurkował. Cudowna zabawa. Po takim rozkosznym wstępie, przenieśliśmy się do specjalnie przygotowanego pomieszczenia. Nieco wcześniej, poprosiliśmy przychylną nam recepcjonistkę o jakiś wolny pokój, w którym nikt nie mógłby nas znaleźć. Okazało się, że nasza firma zajęła wszystkie pokoje co do jednego. Pani Kasia wpadła na lepszy pomysł. Urządziła nam sypialnię w grocie solnej, ze wszystkimi wygodami-łóżkiem, świeżutką pościelą i dwiema butelkami drogiej kranówy. Najlepsza recepcjonistka, jaką w życiu spotkałam.
Kiedy już upoiliśmy się niezwykłym widokiem, padliśmy na łóżko. Zapytał, jak bym chciała.
-Mocno. Po prostu mnie weź. - odpowiedziałam
Wziął.
Szarpnął za włosy, przewrócił i wszedł mocno od tyłu. Krzyknęłam. Zasłonił mi usta dłonią. Złapał mocniej, przycisnął do siebie. Jęknęłam z rozkoszy. Kiedy ugryzł mnie w kark, jednocześnie palcami błądząc po mojej łechtaczce, oszalałam. Gorąca fala orgazmu ogarnęła mnie całą. Chwilę później Piotruś spiął mięśnie w charakterystycznym skurczu i westchnął przeciągle. Opadliśmy na nasze królewskie posłanie. Sięgnęliśmy po papierosy. Obdarowaliśmy ostatnimi wdzięcznymi pocałunkami i zasnęliśmy w tej niezwykłej scenerii solnej komnaty z łóżkiem na środku. O 6 rano, kiedy już hotel grzecznie się pospał, wymknęliśmy się i każde poszło do swojego pokoju. Taki to wyjazd służbowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz