Trochę mnie nie było. Praca pochłonęła mnie do reszty. Niemal udane romanse doprowadziły na skraj ostatecznego porzucenia kontaktów z mężczyznami. Nie byłabym jednak sobą, gdybym w końcu nie obudziła się w jakiejś zespołowo skotłowanej pościeli.
W mojej pracy zaczął się wielki czas. Poważna sprawa, nie ma żartów. W związku z tym, dużo wyjazdów, spania po hotelach i konsekwencji przebywania w dość pokaźnym, zupełnie obłąkanym stadzie. Wyjechaliśmy więc do jakiejś niewielkiej (nieco ponad 100tys. mieszkańców) mieściny nienagannie wykonywać nasze służbowe powinności.
Wieczorem, po służbowych obowiązkach, przyjechaliśmy do całkiem drogiego i ekskluzywnego hotelu i się zaczęło. To może piwko, może drinka... Harce w hotelowym barze zakończyły się przewróconym stołem, zniszczoną dekoracją z kaktusika oraz mnóstwem szkła, które straciło właściwą sobie postać szklanki lub butelki. Ciężko zapomnieć jeżdżenie wózkiem hotelowym oraz jednego z uczestników hulanki, który ukazał się moim oczom, w samych bokserkach, kiedy zawezwałam windę. Stał tam biedaczyna, pośród pięknych luster, eleganckich przycisków wielu pięter i luksusowych wykończeń. Stał w samych gaciach i nie miał pojęcia co ze sobą począć.
Hotel nawet chciał nas wyrzucić, ale chyba to sobie jednak przeliczyli.
Pewien bezczelny kierownik projektu zwrócił moją uwagę. A może ja jego. Całkiem również możliwe, że byliśmy tak nieprzyzwoicie nachlani, że wylądowanie w czyimś wykwintnym pokoju z zapasem ręczników dla wielodzietnej rodziny, było tylko kwestią czasu. Okazało się, że obydwoje czasu tracić nie lubimy.
Wyglądający na 25-latka a zachowujący się jak 16-latek, 32-letni mąż i tatuś. Idealny kandydat na wieczorną rozrywkę. A zaczęło się bardzo niewinnie.
Chłopcy w swojej masie, mieli techniczne obowiązki od rana. Rano zaczyna się u nas w firmie o 5:30. Około 3 w nocy, rzeczeni milusińscy byli w stanie kompletnego upojenia alkoholowego, więc jako pion organizacyjny całego przedsięwzięcia, podjęłam się karkołomnej próby odholowania ich do pokoi. Dwóch grzecznie poszło. Jeden mniej grzecznie poszedł, po czym, po chwili wrócił. Nie na własnych nogach, ale na wózku hotelowym na bagaże. Znalazł na korytarzu. Następny objawił się w windzie w samej bieliźnie. Wieczór ułańskiej fantazji.
W końcu padło na kolegę Piorusia Pana. Zdecydowanie przodował w ilości przyjętych procentów pozostając przy tym niezwykle zabawnym i uroczym. Grzecznie poprosiłam, aby udał się do swojego miejsca odpoczynku. Początkowo wyraził zgodę, więc ruszyliśmy w stronę windy. Odholowany pod drzwi pokoju, zmienił zdanie. A właściwie zmienił je, kiedy odmówiłam obejrzenia jego pokoju. (Wtedy jeszcze miałam twarde postanowienie, że robię sobie odwyk od obcych łóżek)
Szłam w stronę windy, kiedy Piotruś odwrócił się od swoich drzwi i zaczął iść za mną. Powiedziałam jeszcze niewyraźnie:
- Idź do łóżka spać. Rano zaczyna się wielkie przedstawienie.
- Bez Ciebie nie idę - padła odpowiedź.
Wsiadłam do windy, w planach mając grzeczne udanie się do swojego pokoju w innej części hotelu. Wsiadł za mną. Przewróciłam oczami na jego pijackie zaloty. Nagle zatrzymał windę, po czym, nie zwracając uwagi na moje nerwowe wymachiwanie rękami, złapał mnie mocno, przycisnął do szykownego lustra i zaczął całować. Pewnie większość kobiet uznałaby to za poważny nietakt a może nawet wstęp do przestępstwa. Dla mnie i atmosfera i sceneria i okoliczności oraz forma były niezwykle ekscytujące. Chwycił moje ręce w nadgarstkach i umieścił nad moją głową, przywierając do mnie cały. Ugryzłam go w wargę. Mocno. Niemal do krwi. Szarpnął się i pierwszy raz spojrzeliśmy sobie w oczy w taki sposób. On, z jednej strony zaskoczony odwzajemnioną brutalnością, z drugiej z takim szelmowskim uśmiechem na ustach. Typowy przedstawiciel rasy skurwieli. Uwielbiam takich. (A biedna żonka niańczy dwie nieznośne pociechy i czeka aż łaskawy powróci z wypraw służbowych).
Uparłam się, że muszę mieć swoje rzeczy, jeśli mam jednak obejrzeć jego pokój. Przetoczyliśmy się więc przez korytarze i zakamarki hotelu spożywając siebie po trochu. Rozbawieni i pijani co i rusz przyciskaliśmy się do ścian i serwowaliśmy sobie intensywny aperitif błądząc dłońmi po ciele i językami po szyi i płatkach uszu. Najciekawiej zrobiło się, kiedy obłapiając się zapamiętale, nagle kątem oka dostrzegliśmy przyglądającego nam się ochroniarza. To tylko podgrzało atmosferę. Porozumieliśmy się spojrzeniami i daliśmy ochroniarzowi mały pokaz. Piotruś klęknął przede mną i zaczął rozpinać moje spodnie jednocześnie językiem biegnąc od pępka coraz wyżej. Tego ochroniarz nie zniósł i uciekł. Przenieśliśmy się w końcu do jego pokoju. Rzucona na łóżko poddałam się jego nerwowym dłoniom. Wiedziałam czego mogę się spodziewać. Moja branża jest na tyle mała, że dokładnie wiem, ile panienek i dokładnie które zaliczył przy poprzednich projektach. Niektóre są moimi koleżankami i żadna nie narzekała na jego technikę, więc z uległością pozwoliłam się pieścić. Znakomita kombinacja brutalności i czułości. Zadziwił mnie niezwykle pokornym rozpoczęciem między moimi udami. Długo, delikatnie doprowadzał mnie do stanu, kiedy musiałam złapać go za włosy i wciągnąć na mnie. Koleżanki były zdecydowanie zbyt ogólnikowe w opowiadaniach. Zapomniały wspomnieć o niezwykle okazałym członku kolegi Piotrusia. Ostatnio mam szczęście do naprawdę imponujących okazów męskości. Podobno rozmiar się nie liczy. Kiedy kobieta mówi to mężczyźnie, to musi go naprawdę kochać. Bzdura. Oczywiście, że się liczy! Bardzo się liczy. Cholernie się liczy. Ale to taka dygresja.
Uprawialiśmy seks godzinami. Dokładnie dwie godziny bez przerwy. Potem zadzwoniły budziki, bo okazało się, że nastał dzień wielkiego przedstawienia i pora wstawać. Poszliśmy radośni i pijani. Dzisiaj w nocy odstawiliśmy powtórkę z rozrywki. Dla odmiany na trzeźwo. Dostałam od Piotrusia dwa gigantyczne orgazmy po czym zasnęłam przy jego umięśnionym ciele. A co będzie dzisiaj? Zobaczymy. Opiszemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz