Zmęczenie substancji napadło niespodziewanie, bo wiosną. Po długiej, mroźnej zimie, która naturalnie łączyła zziębnięte ciała, nastąpiło przesilenie i ciała zatraciły afekt do siebie. Nawet mój nienasycony apetyt zaczął mieć humory, wybrzydzać a czasem wręcz zupełnie świadomie rezygnować ze smakowitego posiłku.
Poznany parę miesięcy temu Pan Redaktor, początkowo budził bardzo nieprzyzwoite myśli. Obdarzony wibrującym niskim głosem oraz niebywałą charyzmą 30-latek wpadł mi w oko zaraz po pojawieniu się w mojej pracy. Od współpracowników dowiedziałam się, że i ja nie pozostałam mu obojętna. Jednak moja wrodzona zapobiegliwość i ostrożność dotycząca "firmowych romansów" nieszczęśliwie zbiegła się z jego przetrąconą przez małżeńską traumę rozwagą. Tygodnie współpracy sprowadzały się do flirtów i delikatnych słodkościach, nie przybliżały nas jednak do zdecydowanej konsumpcji tej fascynacji. Moja nieco przycichła z czasem, jego skierowała się na niefirmową przygodę. Powstała nawet nutka przyjaźni. Stąd też ostatnia propozycja nieco mnie zaskoczyła.
Słoneczne popołudnie, siedzimy z Redaktorem nad lemoniadą i babeczkami w niezwykle modnej, alternatywnej knajpie. Obok nas przemyka niezwykle modna i alternatywna kelnerka.
-Niezła laska-od niechcenia rzuca Redaktor
-Do przelecenia-konstatuję zsuwając z nosa okulary przeciwsłoneczne w dużych, niezwykle modnych oprawkach.
-Ale Lulu, tak zero-jedynkowo, muszę Ci coś powiedzieć
-Słucham, Redaktorze
-Wiesz, że najbardziej na świecie, to chciałbym do łóżka pójść z Tobą
Na moment zdębiałam.
-Miałeś okazję mnie przelecieć, kiedy się poznaliśmy. Teraz nie przelecisz.
-Wtedy Cię nie znałem. Gdybyś kiedyś zmieniła zdanie, jestem na telefon.
Pogardzić takim kąskiem? Co się ze mną stało? Inna sprawa, że zdążyłam się już przyzwyczaić do atmosfery ciągłego napięcia między nami. Poznałam go również na tyle, żeby wiedzieć, że jak każdego mężczyznę o niezachwianym ego, bawi go polowanie. Zdobycie to ukoronowanie, które definitywnie kończy okres rozkosznego wabienia. Muszę przyznać, że Redaktor podoba mi się na tyle, że jedna noc mnie nie usatysfakcjonuje. Jednak, żeby usidlić go i przysposobić na kochanka, muszę mu jeszcze narobić więcej apetytu. Starzeję się, skoro zaczęłam przewidywać konsekwencje.
Przypomniało mi się, jak jeszcze parę miesięcy temu, konsekwencje były abstrakcyjnym pojęciem.
Po zakończeniu wszystkich obowiązków związanych z jesienną delegacją, miałam jeszcze jakieś dwa tygodnie na uporządkowanie papierów i przygotowanie ponownej przeprowadzki. Mniej więcej w tym czasie właśnie, zażywałam przyjemności z Czarodziejem. Był to krótki, acz stosunkowo intensywny i miły romansik. Czarodziej był na tyle zabawnym towarzystwem, że zdarzyło nam się nawet alkoholowo spędzać czas i raczyć się konwersacją. Jako młodzian poszukujący szczęścia w dużym mieście, Czarodziej wynajmował poddasze wespół z kilkoma amatorami sztuki iluzjonistyczno-kabaretowej. Do jednej z konwersacji nad cytrynówką, przyłączył się taki Amator.
Był uroczym blondynem, który nie posiadał ani charyzmy ani talentu Czarodzieja. Zdawał się idealny do lekko perwersyjnej gry, na której pomysł wpadliśmy z Czarodziejem upojeni używkami.
-Co Ty na to, żeby pobzykać się na jego oczach?-spytał Czarodziej.
-Myślisz, że on to zniesie?-spytałam lekko rozbawiona zażenowanym wzrokiem Amatora, który rumienił się, kiedy całowaliśmy się w jego obecności.
-Sprawdźmy-odpowiedział Czarodziej, wciągając mnie na siebie.
Leżeliśmy na skórzanej kanapie, między nami a palącym się kominkiem, stał ogromny stół. Po jednej jego stronie, w wielkim skórzanym fotelu, siedział przestraszony Amator.
Czarodziej sprawnie ściągnął ze mnie bluzkę. Wprawnym ruchem, ani na moment nie odrywając swoich ust od moich, rozpiął mój stanik. Usiadłam na nim wygodnie i pozwoliłam pieścić moje piersi. Ciemne poddasze rozświetlał tylko poblask kominka. Skórzany fotel ukryty w cieniu ujawniał czyjąś obecności odgłosem nerwowego układania się na nim. Zaczęłam rozpinać Czarodziejowi koszulę. Powoli, żeby wszyscy nasycili się widokiem moich piersi, nachyliłam się do jego szyi. Całowałam go delikatnie, leciutko muskając językiem najpierw płatek ucha, potem szyję. Rozpinając kolejne guziki, zsuwałam się coraz niżej. Długie włosy muskały jego klatkę piersiową, kiedy językiem dochodziłam do jego pępka. Zerknęłam w stronę fotela i oświetlona przez płomienie twarz Amatora, dowiodła, że zainteresowanie zwyciężyło. Amator nachylił się w naszą stronę i zahipnotyzowany wpatrywał w nasze igraszki. Zabawa robiła się coraz fajniejsza.
Zaczęłam rozpinać Czarodziejowi spodnie. Ciche westchnienie od strony fotela, zdradzało coraz większe zainteresowanie tematem. Czarodziej złapał mnie za głowę, wplótł palce w moje włosy i zacisnął dłoń. Wzięłam jego prężącą się męskość do ust. Był gorący, sztywny. Spojrzałam na twarz Czarodzieja. Patrzył na mnie spod półprzymkniętych powiek, uśmiechnął się do mnie i odwrócił głowę w stronę fotela. Oboje nas ekscytowało towarzystwo.
Brała go coraz głębiej do ust spoglądając raz w stronę jednego raz drugiego. Jedną ręką objęłam penisa Czarodzieja, dla jego przyjemności; drugą gładziłam i ściskałam moje piersi dla przyjemności Amatora. Nagle Czarodziej pociągnął mnie do góry. Pocałował głęboko po czym, patrząc głęboko w oczy, powiedział:
-Bez sensu. Teraz ja ledwo cię widzę. Zrób laskę jemu.
-Co ty na to?-spytałam wycierając usta i patrząc na Amatora.
-Uhm-tyle był z siebie w stanie wykrztusić.
Zeszłam z Czarodzieja i zaczęłam wchodzić na dzielący nas stół. Stanęłam na czworakach przed nim i zbliżyłam usta do jego ucha. Gorącym językiem, musnęłam jego kark i ucho.
-Nie chciałbyś?-wyszeptałam prężąc piersi przed jego twarzą.
-Mhm.-głos Amatora drżał.
Pocałowałam go słodko i pchnęłam go na oparcie fotela. Wciąż klęcząc na stole, zaczęłam rozpinać mu spodnie. Był przerażony ale gotowy. Ssałam go delikatnie i czule, kiedy on wciskał dłonie w fotel i cichutko wzdychał. Czarodziej rozsiadł się wygodnie na kanapie i zabawiał się sam ze sobą, patrząc na nas. Nasze oczy spotykały się przypieczętowując niemy układ. Bawiliśmy się pysznie, choć nieco kosztem Amatora.
Po chwili Czarodziej wstał i podszedł do mnie od tyłu. Nie musiałam przerywać mojego zajęcia ani na chwilę. Doskonale wiedziałam, do czego zmierzamy. Rozpiął moje spodnie i zsunął do połowy uda. Jedną nogę oparł o stół i wsunął się we mnie. Byłam mokra i rozgrzana. Wchodził we mnie mocno i stanowczo, ale nie gwałtownie, żebym była w stanie doprowadzać do szaleństwa coraz bardziej wbitego w fotel Amatora. Po paru minutach, Amator szczytował w moich ustach głośno i w spazmach. Napięcie jego mięśni eksplodowało w moich ustach. Rozluźniony i oszołomiony, opadł na fotel. Czarodziej miał mnie całą dla siebie. Złapał mnie za włosy i odciągnął moją głowę do tyłu. Wchodził we mnie coraz mocniej a ja w końcu mogłam dawać upust buzującemu podnieceniu krzycząc i jęcząc głośno. Moja twarz była teraz na wysokości twarzy Amatora, więc patrzyłam mu głęboko w oczy, kiedy Czarodziej za mną pracował ciężko i zapalczywie. Chwytał moje biodra i przyciskał do siebie coraz mocniej. Niespodziewanie, mój słodki, uroczy Amator, złapał delikatnie moją twarz w swoje dłonie i dotknął wargami moich wargach. Odwzajemniłam jego pieszczotę i już po chwili całowaliśmy się bardzo namiętnie ale delikatnie. Szczytowałam, kiedy Czarodziej wilgotnym palcem pieścił moją łechtaczkę a Amator obdarzał potulnymi pocałunkami. Chwilę później poczułam ból dociśniętych lędźwi i wbijanego penisa. Czarodziej dochodził cicho ale mocno. Zacisnął dłonie na moich piersiach opadając na mnie. Na koniec ugryzł mnie w kark, co przeszyło mnie ostatnim dreszczem.
Potem chłopcy pomogli mi się doprowadzić do porządku; ubrać się, uporządkować włosy; po czym Czarodziej rzucił od niechcenia:
-Idziemy na piwo?
-Chodźmy.
Wieczór dokończyliśmy we trójkę, popijając zimne piwo. Siedziałam między nimi i, kiedy jeden biegł po kolejne piwo dla mnie, drugi uczył mnie kolejnych magicznych sztuczek ze znikającymi monetami.
Sztuczki, których doświadczyłam przy tym rozkosznym duecie, wspominam nader miło do dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz